Rośliny miłośnicze, czyli dlaczego rozbieramy się do rosołu.
Od początku istnienia świata ludzkość poszukuje magicznego eliksiru miłości i płodności. Według mitu takowy miała posiadać Afrodyta - grecka bogini miłości i płodności, od której imienia substancje miłosne maja swoją nazwę - afrodyzjaki. Dla wczesnych uczonych, medyków i alchemików jasnym było, ze poszukiwania substancji sprzyjających miłości, należy skierować w kierunku świata roślin - już wtedy wiedzieli oni (a może nawet wiedzieli to bardziej niż uczeni dziś), że rośliny maja ogromne moce łagodzące wszelkie bolączki życia.
W naszej kulturze opisanych afrodyzyjnych roślin, a tym bardziej kobiecych - jest niewiele.
Za to reklamy Viagry maja się świetnie, a niebieska tabletka jest wręcz kultowym symbolem. Przyczyn tego należy szukać w dominacji chrześcijańskiej moralności w naszym kręgu kulturowym - dzięki niej seksualność nie była, i nie jest w żaden sposób powiązana z kulturą, jak to ma miejsce w bardziej egzotycznych kręgach kulturowych - południowoamerykańskim, indyjskim, afrykańskim etc.
Zamiast tego - w świecie zachodnim mamy seksualność jako produkt, a łóżko jako pole walki między kobietą a mężczyzną, który MUSI być sprawny, a jak nie jest, coś trzeba na to koniecznie poradzić.
Niemniej jednak - badana archeologiczne wskazują, ze już neardeltalczycy znali afrodyzjakalne działanie roślin - świadczą o tym odnalezione szkielety obłożone roślinami mającymi między innymi działanie afrodyzjakalne oraz pierwsze piśmienne przekazy na ten temat ludów sumeryjskich.
W starożytnych Chinach uważano wino szeńszeniowe za środek skutecznie rozszerzający naczynia krwionośne w lędźwiach. Z 1700 roku p.n.e pochodzi pierwszy przepis na afrodyzjak- zapisany był w hieroglifach, i brzmi następująco:
1 cześć liści szydlicy
1 cześć liści akacji kolczastej
1 cześć miodu
Liście rozdrobnić, wmieszać z miodem, przeczekać 4 dni.
Afrodyzjakami mogą być rośliny, potrawy, zapachy, substancje pochodzenia mineralnego i naturalnego, a]ktorych funkcją jest zwiększanie przyjemności i sprawności seksualnej.
Badania mówią, ze na dysfunkcję seksualne cierpi 10-52% mężczyzn, i 25-63% kobiet.
Ale o roślinach…
Kakaowiec właściwy, a właściwie, owoc kakaowca. Od dawna uznawany za afrodyzjak. Zakochani często popijają gorąca czekoladę, w dawnych przepisach kulinarnych uznawanych za potrawy afrodyzyjne można znaleźć takie perełki jak przepis na kurczaka w czekoladzie.
Aztekowie lubili przedstawiać wizerunki małp - jako takich lubieżnych zwierzątek, z erekcja i owocem kakaowca w łapkach.
Majowie prostytutkom płacili w owocach kakaowca.
Kakaowiec tę miłością moc zawdzięcza fenyletylamina - działa na ośrodek serotoniny, uznawany na hormon zakochanych. W dłuższych relacjach zostaje zastąpiona przez oksydocynę.
Przepis na NIECEREMONIALNE miłosne kakao:
Kakao dzikie, naturalne 750 g
Cynamon 56 g
Ziele angielskie 14 g
Chilli 1 g
Garść orzechów
Szczypta piżma
Woda pomarańczowa - na oko
Dosłodzić miodem/cukrem
Podane wartości są na dość duża ilość kakaa. Na kubek/ filiżankę przelicz procentowo wartości.
Szafran uprawny - crocus sativus
Droga zabawa -1 kg szafranu to aktualnie koszt około 1500 €.
Cena jest tak wysoka z powodu samego zbioru surowca - aby uzyskać 1 kg pręcików szafranowych, należy oskubać pręciki (nie płatki) z około 150 000 kwiatów. Ręcznie.
Drugim czynnikiem wpływającym na finalna cenę tego surowca jest stabilność na Bliskim Wschodzie.
Mawiano, ze już samo przebywanie z kwiatami szafranu powoduje wzrost libido, szczególnie u kobiet. Uznawany za roślinę psychoaktywną, namiastkę opium. Obcowanie z szafranem powoduje wzmożone doznania seksualne.
Dioskuredes zalecał stosowanie szafranu do uciążliwych skurczy.
Znamiona szafranu mają właściwości przeciwlękowe, przeciw depresyjne - ograniczenie ich będzie potęgowało skłonności do miłosnych igraszek.
Szafran wzmacnia serce, zwiększa żywotność organizmu. Odpowiada za to olejek eteryczny zawarty w roślinie, witamina B12 oraz rybiflawina.
Fajnym połączeniem będzie konopia indyjska, z damianą i domieszka szafranu.
Żeńszeń właściwy, panax ginseng
W tradycyjnej medycynie chińskiej uważano żeńszeń za "korzeń życia", za "wszechlek". można domniemać, że wino żeńszeniowe było jednym z pierwszych środków leczniczych medycyny chińskiej (?)
Nie był to jednak środek dla wszystkich - korzeń żeńszenia ma na tyle silne działanie, ze był kierowany do osób w pewnym wieku - około 30,40 latków, którzy NAPRAWDĘ tego potrzebują, czytaj: rzeczywiście borykają się z dysfunkcjami seksualnymi, a nie tylko chcą podnieść swoje libido i sprawdzić by "konar zapłonął". W pewnych dawkach bowiem żeńszeń może uszkodzić plemniki i osłabić prace jajników.
Za afrodyzyjne właściwości żeńszenia odpowiada mieszanka saponin i glikozydów nazywana ginsenozydami. Działają one pobudzająco i stymulująco na umysł i ciało, zwiększają poziom dotlenienia mózgu, działa pobudzająco na OUN.
Ziele damiany, ziele Damiana, Turnera Diffusa
Krzew dziko rosnący w południowej Kalifornii. Majowie uznawali damiane, za roślinę lecząca astmę, ale! Już Indianie pałający się naturalnymi sposobami uzdrawiania, odkryli korelacje, między atakami astmy a nie Henia do podejmowania kontaktów seksualnych. Z tego tez powodu początkową nazwa damiany była "tą, która pozwala mężczyźnie zdjąć koszulę" - zapewne w dwojaki sposób - uwalniając go od męczących ataków kaszlu, a także rozgotowują do aktu miłosnego.
Pod koniec XVII wieku chrześcijański misjonarz, nie znając języka Indian, nadal roślinie nazwę na cześć męczennika Damiana - i funkcjonuje ona do dziś.
Damiana dzięki zawartości olejków wykazuje działanie zarówno afrodyzjakalne, rozluźniające i poprawiające nastrój. Lepsze do tego będą zatem wyciągi alkoholowe, aniżeli napary.
Wszystkie opisane po krówce, mimo wszystko, rośliny maja udowodnione badaniami działanie afrodyzjakalne.
Wiele roślin uznawanych za afrodyzjaki ma także szereg właściwości leczniczych wspierających walkę z otyłością, stresem, stanami lękowymi - zauważcie, ze wszystkie te schorzenia nie służą miłosnym zbliżeniem. Kiedy pozbędziemy się tych bolączek życia - libido skacze do góry.
Wiele z nich to także rośliny halucynogenne, lub conajmniej odurzające. So…. 🙂
A co u nas? U nas Drodzy Państwo magicznie, i ciekawie. Ja akurat lubię magicznie wpleść pomiędzy naukowo, a ze na naszym pozdrówka więcej takich właśnie opisów chętnie Wam o nich opowiem.
W Słowiańskiej kulturze jedynym momentem, kiedy gdzieś tam wypadało mówić o seksualności, kiedy to tabu przestawało obowiązywać była noc świętojańska. Czerwcowa noc, podczas której "można było więcej".
W zapisach różnorakich pojawia się kilka roślin "miłośniczych".
Nasiężrzał pospolity
Kwitnie w okolicy właśnie nocy świętojańskiej, wtedy tez zrywany, aby zapewnić szczęście w miłości. Tak naprawdę to on jest tym prawdziwym "kwiatem paproci", a nie parom jaka znamy z lasów dziś i o jaką do tej pory wiązaliśmy z przesileniem letnim. No ok, paprotka, ale skąd nazwa? Otóż, dawniej, zamiast "zobaczyłem" mówiono także "użrzałem" - "na-się-żrzał" - czyli "na-się-patrzał". Wszystko to dla tego, ze ziele ma zdolność zwracania ludzi ku sobie, ale także otwierania zamków, i zobaczenia rzeczy, których dotychczas się nie widziało.
Legenda mówi także, że, aby dziewka zjednała sobie miłość upatrzonego młodzieńca, musi zerwać nasiężrzał, ale nie tak po prostu. Musi ona iść na łąkę o północy, nago, rwać ziele obrócona do niego tyłem - aby diabeł jej nie porwał, i wyrzec następujące zaklęcie:
"Nasiężrzale, nasiężrzale
Rwę Cię śmiało,
Pięciu palcy, szóstą dłonią,
Niech się chłopcy za mna gonią;
Po stodole, po oborze,
Dopomagają, Panie Boże"
Dziewięciornik, przewrotnik
Na Rusi wierzono, ze ziele przywrotnika "przywraca miłość".
Słowianie z kolei przypisywali mu moce przywracania utraconej cnoty. Jak podaje Syreniusz, dziać się to miało dlatego, ze przywrotnik powoduje nabrzmienie damskich miejsc intymnych.
Lubczyk
Młode Panny przypinałby listek lubczyka do sukni ślubnych, niezamężne dziewczęta chcąc zapewnić sobie dozgonną miłość z posiekanym zielem mieszały krew miesięczna i drzazgę od trumny (no, bo do grobowej deski).
Rzymianie pierwsi nadaje jej nazwę levistucum, Niemcy przekształcili ją w liebstoecke, i tak powstał nasz polski lubczyk.
Poza tym, ze ma zapewnić "lubienie", wzmacnia serce, i dodaje smaku rosołowi.
A do rosołu - wiadomo - dobrze jest, się rozebrać.
Źródła:
- "Roślinne afrodyzjaki" J.Neumayer
- "Rośliny miłości. Afrodyzjaki wczoraj i dziś" Ch. Ratsch
- "Seks w wielkim lesie" Ł. Łuczaj
- "Rośliny miłośnicze" J. Rostafiński
- Some medicinal plants with aphrodisiac potential: A current status" R. Singh, A. Ali, G. Gupta, A. Semwal, G. Jeyabalan
Komentarze
Prześlij komentarz